Ewa Urbańska
marzec 6, 2014
[PL] Ewa Urbańska („Opowiadanie o czasie”): Rysunki Joanny Imielskiej ujawniają jej artystyczny temperament – współczesnego ikonopisa, ceniącego linię delikatną i kruchą, ale zdecydowaną. Opartą na geometrycznej konstrukcji, ale żywą i wyrosłą ze swobodnego rysunku. Idealną, ale powstającą w materii i z materii. A „opisanie świata” zmienia się w opisanie istnienia, przemijania, czasu, którego obrazem staje się kruchość materii, ulegającej zmianom kształtu i koloru. Autorka bacznie przygląda się strukturze materiału, który ma do dyspozycji. Szukając linii w samej materii liścia dopasowuje do niej swoją linię, splata w jeden organizm, w jedną kompozycję. Ujmując kruszejący szczątek natury, jak Kloto, nie tyle pracowicie tka, co szydełkuje linearne sieci. Podtrzymuje istnienie materii misterną dzianiną. Nie naśladuje, a tworzy własne ekwiwalenty nerwów roślin i słoi drzewa.
Spod organicznego kształtu i tworzywa nadal wyzierają znaki pierwsze, tak istotne w twórczości artystki: koło, kwadrat, trójkąt, ale ich kontur jest teraz inny, biologiczny. Jak proces przemijania należy do przyrody, nie znosząc wykreślnych i równych granic. Figury, czytelne w swej istocie są faliste i miękkie, budują własną perspektywę, przestrzeń bogatą i ciągłą. Hierarchię ważności wyznacza podporządkowanie cyklu kwadratowi. Geometria układów, związków między kołem i kwadratem, owalem i prostokątem nie ma w sobie nic matematycznego.
Nie można nie zauważyć wysmakowanych tonacji barwnych, gdy autorka wiąże w kompozycji lekko przeźroczystą biel i połyskliwą czerń linii z szarobłękitnymi odcieniami tła, zestraja ciemne nasycone złoto z brązem, srebrem, prześwitującą bielą kalki. Ujawnia pod stłumionym, szarobrązowym kolorem krople ciepłej czerwieni. Rozbija błyszczące metaliczne barwy matowym rysunkiem, suchą fakturą organicznej materii.
Prace Joanny Imielskiej są gęste jak tkanina, pełne znaków, linii i kresek, kropkowań, ale pełne harmonii.
Bogactwo prześwitywań, koronek, miękkich materii rysowanych sieci rzuconych na kwadrat tła, aż kusi by je czytać jak książkę, lub dotykać wzrokiem, zagłębiać się w gęstwinę labiryntów, ścieżek i znaków.
Spod organicznego kształtu i tworzywa nadal wyzierają znaki pierwsze, tak istotne w twórczości artystki: koło, kwadrat, trójkąt, ale ich kontur jest teraz inny, biologiczny. Jak proces przemijania należy do przyrody, nie znosząc wykreślnych i równych granic. Figury, czytelne w swej istocie są faliste i miękkie, budują własną perspektywę, przestrzeń bogatą i ciągłą. Hierarchię ważności wyznacza podporządkowanie cyklu kwadratowi. Geometria układów, związków między kołem i kwadratem, owalem i prostokątem nie ma w sobie nic matematycznego.
Nie można nie zauważyć wysmakowanych tonacji barwnych, gdy autorka wiąże w kompozycji lekko przeźroczystą biel i połyskliwą czerń linii z szarobłękitnymi odcieniami tła, zestraja ciemne nasycone złoto z brązem, srebrem, prześwitującą bielą kalki. Ujawnia pod stłumionym, szarobrązowym kolorem krople ciepłej czerwieni. Rozbija błyszczące metaliczne barwy matowym rysunkiem, suchą fakturą organicznej materii.
Prace Joanny Imielskiej są gęste jak tkanina, pełne znaków, linii i kresek, kropkowań, ale pełne harmonii.
Bogactwo prześwitywań, koronek, miękkich materii rysowanych sieci rzuconych na kwadrat tła, aż kusi by je czytać jak książkę, lub dotykać wzrokiem, zagłębiać się w gęstwinę labiryntów, ścieżek i znaków.