Sylwia Elbert-Hoja
marzec 11, 2014
Joanna Imielska urodziła się 16 listopada 1962 roku w Bydgoszczy. W latach 1983-88 studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Dyplom z wyróżnieniem uzyskała w pracowni prof. Izabeli Gustowskiej. Od 1989 roku pracuje w poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych, początkowo jako asystent, od 1997 roku jako adiunkt, od 2003 roku jako doktor habilitowany, a od 2004 roku jako profesor nadzwyczajny. W 1994 roku objęła pracownię rysunku na Wydziale Edukacji Artystycznej, a od 2002 roku jest Prodziekanem Wydziału Edukacji Artystycznej ASP w Poznaniu. Stypendium Ministra Kultury otrzymała w latach 1990, 1991, 1997 i 2005. Od 1990 roku związana jest z leszczyńskim środowiskiem plastycznym. Zajmuje się rysunkiem i malarstwem. Do tej pory miała około 40 wystaw indywidualnych oraz brała udział w wielu wystawach zbiorowych między innymi w Polsce, Niemczech, Belgii, Holandii, Francji.
Na leszczyńskiej wystawie pokazane zostaną najnowsze prace z cyklu „Labirynty”, widz będzie miał niepowtarzalną okazję przyjrzeć się efektom żmudnej i precyzyjnej techniki twórczej.
Joanna Imielska jeden ze swoich tekstów rozpoczyna słowami:
„Któregoś listopadowego dnia rozpoczęłam swoją podróż…
Jest to punkt wyjściowy, zaznaczony na skali czasu, data symboliczna – ważna jedynie dla mnie. Z tego pierwszego punktu zaczęłam wyprowadzać linię…a na tej linii pojawiały się, co jakiś czas kolejne punkty…a te kolejne punkty to ważne zdarzenia i ważne osoby.”
Podążając za teoretykiem sztuki Justyną Ryczek z poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych rozpoczynamy „naszą podróż w momencie wkroczenia na wystawę. Podążamy za kompasem wyrysowanych linii. Pogrążeni w spokojnej kontemplacji, znikamy „pomiędzy” rzeczywistością a sztuką. Niczym uważni detektywi śledzimy powolnie rozwijające się linie, cienkie, delikatnie zakreślane, ale w swej nieuchronności paradoksalnie mocne i nierozerwalne. Wśród nich odnajdujemy pozostawione przez artystkę ślady: doznań, refleksji, poszukiwań i prób odnalezienia…….jak zapis linii papilarnych świata. Zauważamy również proste kształty figur geometrycznych: koło, kwadrat, trójkąt. Geometria kojarzy się z uporządkowaniem, odgórnie wprowadzonym ładem, Imielska jedynie korzysta z geometrii, nie stawia jej w centrum. Przywołuje te kształty, na wzór ważnego wspomnienia, a może głęboko skrywanej tęsknoty za prostotą i pewnością świata. Pamiętajmy tak częste w filozofii, a także nieobce sztuce, połączenie geometrii z możliwością poznania i oddania prawdziwego bytu. W dzisiejszym świecie nawet, jeżeli zwątpiliśmy w istnienie metafizycznego bytu, nadal podejmujemy próby zbliżenia się do miejsc, które on zajmował. W twórczości Joanny Imielskiej owa próba przejawia się poprzez zainteresowanie procesem życia, czasowym trwaniem człowieka, jego zanurzeniem w świecie i w relacje teraźniejszości zarówno wobec przeszłości, jak i przyszłości. Odwołując się do Heideggera moglibyśmy powiedzieć, że artystka w centrum swej sztuki stawia bycie–w-świecie, które zawsze rozwija się w czasie. Tworzenie również wymaga czasu, tym bardziej, że rysunki Joanny Imielskiej są bardzo pracochłonne. Konsekwencja w tworzeniu umożliwia głębokie, namacalne doświadczanie czasu.
W pracach Joanny Imielskiej linie zagęszczają się i krzyżują, często zamknięte przez okalające je odmienne kształty. Czy jest wyjście z tytułowego labiryntu? A jeżeli labiryntem jest nasze życie, to czy jedynym „wyjściem” jest jego kres, czyli śmierć? W spokojne wcześniej rysunki wkrada się niepokój i niepewność, a może była tam od zawsze…
Równocześnie, niektóre Labirynty przypominają wschodnie mandale, kruche, chwilowe zapisy piasku oddające porządek wszechświata. Jak wiatr rozwiewa doskonałe symbole, tak każda następna chwila zamazuje prosty obraz rzeczywistości. W opisywanych rysunkach, głęboko ukryta, drzemie świadomość niemożności przedstawienia świata w uporządkowany, prosty sposób. Nie znaczy to, że powinno się zaniechać takich prób.
Działalność artystyczna Joanny Imielskiej nie wypełnia się jedynie w rysunkach. Obok nich artystka tworzy obrazy. Gdy zestawimy rysunki z malarstwem widać z jednej strony wyraźną różnicę, a z drugiej uporczywe kroczenie własną drogą. Rysunki utrzymane są głównie w jednej, często stonowanej kolorystyce – brązy, zielenie, szarości. Gdy pojawia się wyraźniejszy akcent kolorystyczny, na przykład plama czerwieni, jest ona zgaszona i stłumiona. Tymczasem malarstwo to feeria kolorów, wielość skrzących się, żywych barw. Obrazy skompononowane są z rozbuchanych, aktywnych, różnokolorowych elementów, jakby potwierdzając, że istotną cechą malarstwa jest użycie koloru. Chociaż z czasem coraz bardziej zostają poddane porządkowi linii, zamknięte w geometrię figur – kwadrat, trójkąt czy koło. Dwa odmienne podejścia współkonstytuują dojrzałą wypowiedź artystyczną, w której wspólne pozostają rozważane problemy. Powstaje sztuka otwarta i wrażliwa”.
Zacytowano fragmenty z tekstu dr Justyny Ryczek do katalogu Joanny Imielskiej „Kształt czasu”/ 26.05.2008.