Więzi, podobieństwa i tożsamości

Więzi, podobieństwa i tożsamości - Ties, Similarities and Identities - Galeria Duża Scena UAP - Poznań - Polska - Poland

Opis

[PL] Joanna Imielska („Więzi, podobieństwa i tożsamości“, 2021): „Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący i od siebie współzależny. [...] Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”. (Olga Tokarczuk) Do wystawy zaprosiłam 14 ważnych dla mnie artystek / artystów, którzy w bardzo indywidualny sposób wpisują się w temat wystawy, ale jest wiele punktów zbieżnych, wiążących linii, jednakowych płaszczyzn zainteresowań i ważnych kontekstów. Izabella Gustowska od 40 lat fotografuje swoje odbicia w lustrach hotelowych pokoi i łazienkowych wnętrzach galerii i muzeów na całym świecie, jak sama mówi to ważne dla niej ślady pamięci, zachęca do odczytania telefonem komórkowym kodu QR i może wtedy się dowiemy, co artystka widzi w czarnym lustrze… Aleksandra Simińska odbywa podróże artystyczne, tropi ślady ważnych dla niej artystów, czyta „ich dzienniki, wywiady, pamiętniki, listy, rozmowy, wspomnienia, notatki, nagrania” i wchodzi z nimi w dialog. Anna Kowalska-Szewczyk również opowiada o zupełnie innych podróżach, o przymusowym opuszczeni miejsca, rozstaniach z ludźmi i rzeczami, które zawsze wiąże się z utratą. „Pomimo poczucia, że rozdział został zamknięty, przeszłość stale warunkuje naszą przyszłość. Jest obecna w każdej decyzji, odczuciu czy nawet odruchu”. Sonia Rammer z kolei mówi o podróży zaplanowanej, podróżowanie jest dla artystki „stanem umysłu, rodzajem zaciekawienia, uważnością”. Jej kolaże wyrastają z osobistego doświadczenia i pasji górskiej. Dáša Lasotová pyta o związek: obrazu i słowa. „Czy konkurują ze sobą, czy się uzupełniają? Czy obraz można dokładnie wyrazić słowami, a tekst obrazem? Andrzej Leśnik igra z pojęciem widzialności, angażując nie tylko widzenie, lecz także myśl, a niekiedy bardzo osobiste doświadczenia. Powtórzenia barw i wzorów daje hipnotyczne efekty. Milan Cieslar nie traci czasu, pracuje szybko i w seriach, podkreśla wagę automatyzmu i przypadku. Bliski jest mu nieznacznie ironiczny rejestr malarskiego spojrzenia, który nazywa malarską antymaterią. Anna Tyczyńska w cyklu Epitafium odnosi się do natury i przemijalności, tworzy efekt rozkładu, pył po wianku. Negatywowy obraz zmienia czytelność nie mamy pewności czy otacza nas rzeczywistość, czy jesteśmy raczej w Kosmosie i stanowimy tylko nic nie znaczącym pył, drobinę atomów. Magdalena Kleszyńska zawsze sytuuje się na jakiejś granicy: różnych materii, złożoności struktur, zakresów przekazywanych treści. Jak sama mówi: Formy rodzą się i znikają. Pojawiają się, kształtują by później, poniekąd, płynnie przeobrazić się w inne, znane nam materie. […] Zatem nic nie ginie, nic, w swej formule pierwotniej, nie przestaje istnieć. Anna Maria Brandys podejmuje próbę dowartościowania zdarzeń i rzecy, które z perspektywy czasu tracą na znaczeniu, umykają czy wręcz zanikają, ale stanowią cenny budulec osobowościowy. Nawet jeśli nieuświadomiony. Joanna Imielska sięga po stary odnaleziony materiał i konstruuje nowe odczytanie, ważne w tych pracach są wątki archeologiczne, genealogiczne i ekologiczne. Czytelnicy tych jej na nowo komponowanych tekstów mogą się poczuć sprowokowani do badania własnej pamięci i myśli w nadziei na nowe rozpoznanie tego, co minione. Tomáš Koudela odnosi się do miejsca, do Galerii PLATO w Ostrawie w Czechach, której przestrzeń wystawiennicza wynosi 5 000 m², obsługuje ją 19 osób, jej roczny budżet wynosi ok. 20 000 000 Kč, a jednak jest to pusta przestrzeń, wolna od sztuki i zwiedzających ją ludzi. Magdalena Rucińska w centrum swoich zainteresowań stawia „miejsca związane z pojęciami obecności, spotkania, zamieszkiwania. Przestrzenie żywe, naznaczone tożsamością, obrastające w pamięć. Miejsca zakorzenienia”. Ale zauważa, podobnie jak francuski antropolog Marc Augé, „że miarą naszych czasów są tzw. nie-miejsca; przestrzenie tranzytu naznaczone tymczasowością, efemerycznością”. Aleksandr Radziszewski również mówi o pamięci miejsca, o domu na Kaszubach, ale sięga daleko, globalnie odnosi się do tego, czego pęd współczesnego świata nas powoli pozbawia, czyli czasu i miejsca na opowieści, legendy, wspomnienia, pamięć, słowa i dźwięki. „Na opium upływającego czasu, nie ma lekarstwa… Nawet sam czas się starzeje. Piramidy, łuki triumfalne i obeliski są kolumnami z topniejącego lodu. Nawet ci, którym przypadło miejsce pośród konstelacji nieba, nie zdołali na zawsze zachować sławy… Największe rody przetrwały ledwie trzy razy dłużej niż dąb. Własne imię położone na jakimś dziele nie zapewnia wiekopomności, bo kto wie, czy właśnie najlepsi nie zniknęli bez śladu”. (W. G. Sebald, „Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka“) / FOT. JADWIGA SUBCZYŃSKA

Galeria